Pewnie, że seks jest potrzebny – nie tylko ze względów emocjonalnych, ale i czysto fizycznych. Pomaga rozładować napięcie, pozbyć się frustracji, zminimalizować stres. Natomiast zdrady to nie tłumaczy. Jeśli Twój facet nie chce się z Tobą kochać, bo kocha się już z inną, to może niech z nią robi też już całą resztę.
Nie, nie zostawi jej, nawet jeśli obiecuje. On przysięga, że zostawi dla niej żonę, ona mu wierzy. Ta gra trwa miesiącami, aż on zrywa kontakt z tą trzecią, by ratować małżeństwo. Typowo. Jeśli jesteś kochanką, musisz mieć świadomość powodów, dla których on naprawdę nie opuści żony. Jeśli jesteś żoną, dobrze wiedzieć, jak myśli Twój niewierny facet. Nie powinnaś myśleć, ani przez chwilę, że będziesz wyjątkiem od reguły. To zdarza się niebywale rzadko. 1. Wolą kochanki od żony, ale ich nie szanują Może ci się to nie spodobać, ale faktem jest, że mężczyźni, którzy zdradzają żony, często już podjęli decyzję, że nie zmienią stanu cywilnego. Powód, dla którego mężczyzna nigdy nie opuścili swojej żony jest prosty: czy przyznaje się do tego, czy też nie, zdradzający facet nie szanuje swojej kochanki. Woli mieć stabilne fundamenty, niż pakować się w nieznane Choć może czuć nudę, to jest jego własna, wybrana nuda w życiu. Wie czego spodziewać się po jego żonie i to zapewnia mu wyższy standard życia. Rozstanie i rozpoczęcie związku z kobietą, która może nie spełniać jego oczekiwań w "warunkach rzeczywistych", może nie być tym, czego chciałby się podjąć. Kwestie prawne Nie jest tak łatwo odejść od relacji z kimś z kim jest się w prawomocnym związku. Mężczyzna po uświadomieniu sobie tego, dwa razy zastanowi się nad odejściem. To prawda, nawet wśród facetów, którzy absolutnie nienawidzą swoich małżonek. Większość ludzi nie chce zajmować się biurokracją, sankcjami prawnymi, więc pozostaną przy nich. Kwestie finansowe Rozwód jest absolutnie brutalny dla portfela. W wielu przypadkach może doprowadzić do tego, że mężczyzna (lub kobieta) traci połowę lub więcej tego, co dotąd było ich własnością. Dodatkowo, alimenty, orzekanie o winie. To nic fajnego. Utrata swoich dzieci Znudzeni mężowie to często Ci, którzy mają dzieci. Rozwód oznacza prawdopodobnie mniejszą częstotliwość ich widywania, świadome wyrządzenie im krzywdy, narażanie na cierpienie. Jeśli jego dzieci dowiedzą się również, że tata zdradza mamę, jest też bardzo możliwe, że nie będą chciały mieć z nim nic wspólnego. Strach o wizerunek Nic innego jak "drań" - człowiek, który opuszcza żonę dla kochanki. Zdradzający mężczyźni zdają sobie z tego sprawę i z piętna, które będzie im towarzyszyło. Większość z nich nie chce stawić temu czoła. Dlaczego? Bo są tchórzami, którzy boją się długoterminowych konsekwencji. Gdyby byli odważni, zostawiliby żonę w momencie, w którym zrozumieliby, że w ich związku nie ma już nic z miłości. Zależność Zainwestował w swoje małżeństwo - czas, młodość, pieniądze. Spędził z nią wakacje, rozwiązał problemy rodzinne, wypracował wspólne rytuały. Jeśli czuje się mocno związany, nie tylko uczuciowo, ale na każdej płaszczyźnie, będzie mniej zdolny do odejścia. I rzeczywiście, co jest większą inwestycją niż małżeństwo? Utrata jakości życia i przywilejów Dzieci, finanse i reputacja na bok, istnieją inne korzyści z pozostania w małżeństwie, które nie zostały wymienione. Miło jest mieć żonę w domu, dbającą o dzieci. Wrócić do czystego domu, mieć kogoś, kto dba o ciebie, a także mieć regularność i stabilność w życiu. Rozstanie oznaczałoby utratę wszystkich mniejszych, subtelnych przywilejów małżeństwa - większość facetów, choć narzeka na małżeństwo, tego nie chce. Kochanka to tylko "fantazja" lub "wybryk" Jesteś jego kochanką. Nie widzisz go, kiedy ma grypę, biegunkę, gorszy dzień. Nie widzisz go, kiedy ma alergię. Nie widzi kochanki, kiedy goli nogi, jej okres wymyka się spod kontroli. Czas spędzony razem jest tylko wizją i częścią prawdziwego życia. Nie można tego utrzymać przez całą dobę. Wielu mężczyzn zdaje sobie z tego sprawę. Ma ciastko i je ciastko Facet ma to, czego chce - we wszystkich aspektach. Dlaczego miałby chcieć w jakikolwiek sposób to zmienić? On ma wszystko i o tym wie. Jak to mówią "ciepło w domu, ogień na mieście". Zobacz również: Bratnia dusza, bliźniaczy płomień, duchowi partnerzy - jaka relacja łączy cię z partnerem? 10 typowych zachowań wampirów energetycznych. Jak się przed nimi bronić? Feeders patrzy, jak kobieta rośnie niczym balon i zastanawia się, kiedy wybuchnie pieniadze mezczyzny szczescia nie daja majowadziewuszka 25.04.10, 22:36 poznałam chłopaka, fajnego, miłego z takim jak ja poczuciem

fot. Adobe Stock, leszekglasner Przez dziesięć lat byłam jedynaczką. Dobrze pamiętam, co czułam, gdy mama wróciła do domu ze Stasiem. Był malutki jak lalka. Oczywiście, natychmiast chciałam go wziąć na ręce, a rodzice pilnowali mnie, żebym prawidłowo go trzymała. Wydawał mi się taki śliczny… Ale już pierwszej nocy zrozumiałam, że moje życie właśnie zmieniło się nieodwracalnie. Stasiek ryczał pół nocy i wszyscy ciągle do niego biegali. Potem było tylko gorzej. Już nie miałam mamy i taty tylko dla siebie. Co gorsza, kiedy marudziłam czy protestowałam, że nie chcę iść do sklepu, albo gdy odmawiali mi pieniędzy na nową bluzkę, słyszałam, że powinnam być bardziej dojrzała i wyrozumiała. – Nie jesteś malutkim dzieckiem – mówili mi rodzice. – Przecież ty doskonale sobie poradzisz, a Staś wymaga ciągłej opieki. No i chyba widzisz, że ledwie sobie radzimy. Musisz nam pomóc. – Pieluszki i odżywki są drogie – tłumaczyła mama. – A ty masz wystarczająco dużo bluzek, nowa nie jest ci wcale potrzebna. Musimy teraz oszczędzać. Chyba to rozumiesz? Nie, nie chciałam ani tego zrozumieć, ani się z tym pogodzić. A kiedy jeszcze okazało się, że nie mogę zaprosić koleżanek, bo Staś a to za mały, a to chory, a to musi spać po południu, to naprawdę miałam go dość. Wstydziłam się jego zachowania Po pewnym czasie rodzice usłyszeli od lekarza, że coś jest nie tak, że Staś nie rozwija się prawidłowo. Strasznie byli przejęci, a ja razem z nimi. Mimo wszystko to był mój brat, chociaż wcale nie byłam zachwycona jego pojawieniem się. Ale teraz, gdy podejrzewano jakąś chorobę, miałam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie, bo byłam o niego zazdrosna. Diagnoza oznaczała wyrok dla nas wszystkich. Rodzice wiedzieli to od razu, a ja dopiero po latach zrozumiałam, że niepełnosprawne dziecko w rodzinie to problem całej rodziny. Staś rozwijał się dużo wolniej. Później zaczął siadać, chodzić. A mówić nigdy nie nauczył się dobrze. Opanował tę umiejętność w tak wąskim zakresie, że właściwie bardziej domyślaliśmy się, co chce powiedzieć, niż go rozumieliśmy. Był strasznie niezaradny, wszystko upuszczał, niszczył, ciągle coś tłukł. Gdy wchodził do mojego pokoju, w panice chowałam przed nim swoje zeszyty i książki, stawiałam na najwyższą półkę koszyk z biżuterią. Ale i tak ciągle mi coś psuł. Na początku nie mogłam się z tym pogodzić. Biegałam do rodziców, awanturowałam się. Staś zawsze szedł za mną i, trzymając palec w buzi, przyglądał się mojemu atakowi furii. To mnie jeszcze bardziej nakręcało. Nie raz i nie dwa miałam ochotę wykrzyczeć rodzicom, że nie chcę tego idioty w domu. Na szczęście za każdym razem udawało mi się powstrzymać, jednak i tak miałam wyrzuty sumienia. Tym bardziej że rodzice, chociaż nie znali moich myśli, starali mi się wynagrodzić fakt, że moje życie tak się zmieniło. – Wiem, że nie jest ci łatwo – wzdychała mama, gdy płakałam, bo Stasiek podarł mój album ze zwierzętami. – Odkupię ci. – Nie trzeba – wzruszałam ramionami, bo w sumie przecież nie o to chodziło. – Wiesz, że on się nie nauczy, nie zrozumie – mówiła mama i mnie przytulała. – Karanie go nie ma sensu, rozmowa też nic nie da. Musimy wszyscy jakoś nauczyć się z tym żyć. Im byłam starsza, tym więcej było we mnie wyrozumiałości. Chociaż długo wstydziłam się tego, że mój brat jest niepełnosprawny. Kiedy przychodziły do mnie koleżanki, a on przychodził do mojego pokoju – jak zwykle zaśliniony i usmarkany – i chciał się do nich przytulać, było mi zwyczajnie głupio. Najchętniej ukryłabym go przed całym światem. – Przecież to nie jego wina, że taki się urodził – tłumaczył mi tata, który widział, co przeżywam. – No i on nic złego nie robi. Oczywiście, ja to wszystko wiedziałam, ale co z tego? Unikałam jak ognia wychodzenia z nim z domu w obawie, że ktoś nas zobaczy razem. Wolałam również umawiać się z koleżankami u nich, niż zapraszać je do nas. I chociaż naprawdę miałam wyrzuty sumienia i bardzo wstydziłam się swojego zachowania – to było to silniejsze ode mnie. Dokuczał mu przez cały wieczór Kiedy poznałam Adriana, miałam dziewiętnaście lat. To była moja pierwsza tak gorąca i wielka miłość. Zwyczajnie oszalałam na jego punkcie. I robiłam, co mogłam, żeby nie dowiedział się o moim bracie. Adrian dziwił się co prawda, dlaczego zawsze umawiam się w mieście albo u niego, a nigdy nie zapraszam go do siebie. Unikałam tego tematu, lawirowałam, ale wreszcie przyszedł czas, kiedy nie mogłam tego dłużej odwlekać. Byliśmy ze sobą prawie dwa lata, a on jeszcze nie poznał moich rodziców. I bardzo już na to naciskał. Kiedy powiedziałam mu o swoim bracie, zrzedła mu nieco mina. Ale stwierdził, że chce go poznać, więc zaprosiłam go do nas na podwieczorek. Wszyscy byliśmy podekscytowani. No, poza Stasiem, bo on oczywiście nie rozumiał, co się dzieje. Cieszył się, że przyjdzie gość, lubił gości, ale nie docierało do niego, że Adrian jest dla mnie ważny. Do rodziców – docierało. Mama wychodziła z siebie, żeby upiec dobre ciasto. Tata oczywiście nieco się najeżył. Wiadomo – konkurencja... Na początku było miło, chociaż Adrian z trudem zniósł serdeczne powitanie, jakie zgotował mu Staś, który każdego przytula... Ale po kilkunastu minutach mój brat zaczął się zachowywać dziwnie. Zawsze jest miły i uśmiechnięty, na swój sposób towarzyski. A teraz nagle zaczął zwyczajnie dokuczać Adrianowi. Zabierał mu ciasto z talerza, nie chciał, żeby ten posłodził sobie herbatę. W pewnej chwili próbował go nawet uderzyć, na szczęście moi rodzice zainterweniowali. – O co mu chodzi? Nigdy się tak nie zachowuje – tłumaczyłam zdenerwowana. – Nie ma sprawy – powiedział Adrian, ale widziałam, że jest coraz bardziej spięty. Potem było jeszcze gorzej. Kiedy chciałam pójść z nim do pokoju, mój brat złapał mnie za rękę, potrząsał głową i mówił – po swojemu – żebym tego nie robiła. Że Adrian jest zły i ma wyjść z domu. Na szczęście, mój chłopak go nie rozumiał, ale my z rodzicami popatrzyliśmy na siebie z niepokojem. Gdy wieczorem odprowadziłam Adriana i wróciłam do domu, Staś przyszedł do mnie. Przytulił się i mówił, że Adrian jest zły, że on go nie chce, że się go boi. Głaskałam go po głowie i zastanawiałam się, czy to objaw klasycznej braterskiej zazdrości. Nigdy się tak nie zachowywał. A może mój inny brat wyczuł coś, czego my nie widzieliśmy? Okazało się, że chodziło o to drugie. Adrian po wizycie u nas bardzo się zmienił. Zaczął mnie unikać. Oszukiwał, że nie ma czasu się ze mną spotkać, bo musi się uczyć, a potem słyszałam od koleżanek, że był na imprezie czy w kinie. Wreszcie nie wytrzymałam i zapytałam go, o co chodzi. – Traktowałem nasz związek poważnie – odparł. – Myślałem, że weźmiemy ślub. – Ja też – powiedziałam, nic nie rozumiejąc z jego słów. – Tym bardziej dziwi mnie to, że teraz tak się zachowujesz! – Oszukałaś mnie. No, przecież twój brat... Wiesz, to może być genetyczne. A jeżeli nasze dzieci też takie będą? Nie wierzyłam własnym uszom. Ale gdy się zastanowiłam, doszłam do wniosku, że nie mogę go winić. Miał prawo się przestraszyć, a w tym, co mówił, było nieco prawdy. Zerwaliśmy ze sobą, a we mnie jakby zatrzasnęły się jakieś wrota. Zrozumiałam, że będę miała kłopot, żeby zacząć własne życie. Wielu facetów myśli przecież tak jak Adrian. A poza tym ja zawsze będę musiała opiekować się bratem! Kiedy zabraknie rodziców albo się zestarzeją, ktoś musi się nim zająć. Przecież nie oddam go do domu opieki! Jestem kobietą z bagażem… To wszystko spowodowało, że zamknęłam się w sobie. Przestałam szukać nowych kontaktów. Skończyłam studia, zajęłam się pracą, pomagałam w domu. Rodzice widzieli, że jestem przygaszona, i też zamartwiali się z tego powodu. Nie chciałam przysparzać im zmartwień, ale co mogłam zrobić? Tym razem mam pełną akceptację Miałam 25 lat, kiedy w pracy poznałam Jarka. Podobał mi się, chociaż był trochę zbyt nieśmiały, wyciszony. Widziałam, z jakim trudem wydusił z siebie pytanie, czy poszłabym z nim na kawę. Poszłam, chociaż nie obiecywałam sobie zbyt wiele. Jednak Jarkowi udało się poruszyć we mnie coś, co dawno temu zgasił Adrian. Ale tym razem nie chciałam popełnić błędu. Już na drugim spotkaniu opowiedziałam mu o Stasiu. Nie przestraszył się, więc po dwóch miesiącach zaprosiłam go do domu. Staś oczywiście rzucił się do witania gościa, na co Jarek najpierw zdrętwiał, a potem niezdarnie poklepał mojego brata po plecach. A po chwili wyjął z kieszeni… gumową piłeczkę do ściskania. – Słyszałem, że to dobry trening dla palców – powiedział zawstydzony. Stasiek piłeczkę trzymał przez cały podwieczorek. I tym razem nie chciał bić mojego chłopaka. Wręcz przeciwnie – podawał mu ciasto i czekoladki. Po swojemu, w ręce, a Jarek dzielnie przyjmował pogniecione smakołyki. Jesteśmy ze sobą prawie rok. Ostatnio Jarek zaczął coś wspominać o ślubie. Zapytałam go, czy nie boi się, że choroba Stasia może wynikać z obciążenia genetycznego, że nasze dzieci też mogą być inne. – Inne jest piękne! – roześmiał się w odpowiedzi. – Poza tym co ma być, to będzie. Jeżeli się kochamy, to damy radę. A ryzyko, że to geny, jest przecież minimalne. – Ale wiesz, że kiedyś Staś z nami zamieszka? – zapytałam jeszcze, chociaż najchętniej rzuciłabym mu się na szyję i wykrzyczała, że tak, że wyjdę za niego za mąż! – Jak tylko rodzice przestaną sobie radzić... – Może nawet od razu – powiedział, przytulając mnie. – Wiesz, polubiłem Stasia... Zarzuciłam mu ręce na szyję. – Tak, Staś jest naprawdę kochany… I wiesz co? Idealnie wyczuwa, czy można komuś ufać, czy nie. – A co twój brat mówi o mnie? – zapytał z niepokojem. – A jak myślisz? – roześmiałam się tylko. – Gdyby miał jakieś zastrzeżenia, dziś byśmy tu razem nie siedzieli... Czytaj także:„Nie chcę żyć w trójkącie z teściową. Postawiłam ultimatum: Paweł pokaże matce, gdzie jej miejsce albo ślubu nie będzie”„Miałam 17 lat, gdy los pokrzyżował moje plany na życie. Usłyszałam okropną diagnozę, która spędza mi sen z powiek”„Kierowniczka traktowała nas gorzej niż bezpańskie psy. Gdy odkryłam, że ma sporo za uszami, nie pozostałam jej dłużna”

Translations in context of "wie czego chce" in Polish-English from Reverso Context: Ten mężczyzna nie wie czego chce. napisał/a: zagubiona23 2010-09-02 13:15 Witam znowu Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć, więc prosze o Waszą poradę Już kiedyś co nieco pisałam w innym poście na temat mojego "pseudozwiązku". Byliśmy ze sobą 3 miesiące, związek na odległość, duża różnica wieku (7lat), potem On zerwał. Potem znowu wróciliśmy ale jako "Przyjaciele", stwierdziliśmy oboje że musimy odbudować naszą Przyjaźń. Spotykaliśmy się, śmialiśmy, wszystko było ok, żadnych zgrzytów. Potem wakacje wspólne, po których On się nie odzywał bo musi wszystko przemyśleć. Nasze spotkanie, na którym powiedział, że to koniec...że nie czuje tego między nami, nie potrafi mnie pokochać... zaznaczył, że żadnych sms-ów, telefonów.. Mija 3 dni od naszego spotkania i pisze, że będzie o nas walczył...? O co Mu chodzi? napisał/a: ~gość 2010-09-02 13:30 Nie ma żadnej laski w obwodzie i tylko Ty mu zostałaś. napisał/a: zagubiona23 2010-09-02 13:31 cały Twój styl, dzięki dr preszer, napisał/a: kasiasze 2010-09-02 13:32 Zagubiona23, a Tobie o co chodzi? Jak on "nie wie" to Ty przejmij incjatywę. Nas tu pytasz o co mu chodzi? Jego zapytaj, porozmawiaj. Jak zareagowałaś na tę jego "walkę"? napisał/a: zagubiona23 2010-09-02 13:47 Starałam się przez 9 miesięcy, wychodziłam z inicjatywą, proponowałam spotkania, wyjazdy etc. Kiedy w końcu powiedział mi że to nie ma sensu, odpuściłam sobie. Nie można zmusić "do kochania". I jeszcze Jego słowa: żadnych telefonów itd., urywamy kontakt. Przystałam na to, bo jestem wykończona ta huśtawką nastrojów, a poza tym stwierdziłam, ze może rzeczywiście to nie to.. Na walkę w ogóle nie zareagowałam, milczę napisał/a: Nasir 2010-09-02 13:56 Jak dla mnie to facet ma problem i nawet jeśli coś się uda to możesz potem bardzo cierpieć. Ja bym to odpuścił napisał/a: kasiasze 2010-09-02 14:04 Ma on na pewno ze sobą w takim razie problemy, ale ... moze go olśniło? Dobrze zrobiłas, ze nie zareagowałaś. Natomiast nie ma co odpuszczać. Pozwól mu więc na tę walkę ... ale niech z tobą porozmawia. Moze ma mega kompleksy, nie wierzy w siebie? Jeśli jesteś slina, dasz radę .... Łagodnie i stanowczo. napisał/a: ~gość 2010-09-02 15:10 Zagubiona23, a co można napisać, jak koleś najpierw zrywa z Tobą a potem pisze, że chce walczyć? Jak pisze kasiasze, pozwól mu ale czy jak już pokażesz, że Cie zdobył to znowu Cie nie zostawi. Dla mnie to troszkę toksyczne. napisał/a: Nasir 2010-09-02 15:41 W zasadzie przedmówca ładnie to zobrazował. Taka osoba zmieniająca uczucia jak chorągiewka w zależności od wiatru szczęścia CI nie da napisał/a: zagubiona23 2010-09-03 07:48 Dziękuję za rady Zobaczę jak będzie wyglądała ta walka, czy nie skończy się tylko na słowach, jak to "zwykle" bywa... Ale mam jeszcze jeden dylemat. Mężczyzna którego niedawno poznałam, zaprosił mnie na kawę. Nie wiem czy to będzie fair w stosunku do mojego "byłego i ewentualnego faceta" (jak to brzmi...), wiem, ze z mojej strony to byłoby spotkanie czysto koleżeńskie, ale o którym pewnie powiedziałabym "mojemu facetowi". Nie będzie to już podcięcie skrzydeł na starcie? napisał/a: ~gość 2010-09-03 08:18 To zależy od ambicji "Twojego faceta". Jak ma sporą to mu na nią wjedziesz i będzie jeszcze bardziej się starał. Jak nie ma ambicji to faktycznie go zdemotywujesz. Tylko czy zależy Ci na kimś bez woli walki o "ukochaną osobę" ?. Poza tym najpierw on musi zacząć się starać bo nawet nie wiesz na czym teraz stoisz. Na tym etapie ja bym nawet nie myślał w tych kategoriach spotykając się z koleżanką ;) napisał/a: ~gość 2010-09-03 17:17 a ja mysle sobie ze to wszystko zalezy od tego w co chcesz zainwestowac emocje - czy w relacje z nowo poznanym kims kto ma czystą karte i byc moze wszytsko przed wami czy w relacje z chwiejnym i sprzecznym facetem ktory jak na razie to tylko hustawki Ci fundował.. ?
Jeśli zauważyłaś, że po miłosnym zbliżeniu, mężczyzna pogrąża się w sobie, masz przed sobą marzyciela i filozofa, który nie wie, czego chce. Taki facet rzadko angażuje się w związek. Nie potrafi radzić sobie z trudnościami, każdy drobny problem traktuje jako prawdziwą katastrofę.
Co mam zrobić w takiej sytuacji? Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-25 17:03 przez mloda0018. chyba bardzo młodzi jesteście , nie wiem może jak będzie chciał to sam przyjdzie ale nie oczekuj od niego tego że zaraz po tym jak rozstał się ze swoją dziewczyną rzuci się w Twoje ramiona , a nawet jeśli tak by było to na Twoim miejscu nie czułabym się dobrze jako pocieszycielka , spróbuj go teraz wspierać i nie narzucaj się a on jak poczuje się lepiej może zrobi w Twoim kierunku jakiś ruch , kiedyś sądziłam że faceci są prości jak budowa cepa ale oni mają psychikę bardziej chorą niż niejedna kobietka ... Ja nie wierzę w czystą przyjaźń damsko męską. Twój przyjaciel jest w dołku, a Ty nie wiesz czy masz go wspierać? Cytatpttysia Ja nie wierzę w czystą przyjaźń damsko męską. he he ja tez ! wydaje mi sie ze Ty sobie wmowilas ze jestes dla niego kims wiecej. dla niego kims wiecej byla ta dziewczyna ktora z nim zerwala skoro sie zalamal i odsunal sie od Ciebie. skoro traktujesz go jak przyjaciela wspieraj go bo on tego potrzebuje. Cytatpttysia Ja nie wierzę w czystą przyjaźń damsko męską. sexactly Cytatotylia25 wydaje mi sie ze Ty sobie wmowilas ze jestes dla niego kims wiecej. dla niego kims wiecej byla ta dziewczyna ktora z nim zerwala skoro sie zalamal i odsunal sie od Ciebie. skoro traktujesz go jak przyjaciela wspieraj go bo on tego potrzebuje. oto całą prawda. byłas przyjaciółką,traktował Cię dobrze to sobie wytworzyłaś w głowie,że jesteś meega ważna. chłopak przeżywa rozstanie a Ty myślisz,że rzuci Ci się po tym w ramiona?porzucony chłopak bardzo mocno wszystko przezywa i trzeba mu czasu. mozesz z nim pogadac i spytac go co on myśli o Waszej znajomości żebyś była świadoma Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. Jak 2 strony chca to czemu nie? Jak facet nie wie czego chce, raz wraca ,raz odchodzi to kopnac go w dupe. Nic nowego nie napisalam. Ale duzo sie nauczylam. Teraz tych samycxh bledow nie popelnie.
Jestem załamana. Rozstałam się z facetem. W zasadzie to on mnie zostawił. najgorsze jest to, że oboje się bardzo kochamy, o oboje o tym wiemy. Sytuacja wygląda tak. Niecałe 3 lata temu poznałam faceta (nazwijmy go P) który zmienił mnie i moje życie. Na lepsze. Stałam się wrażliwsza i mniej nerwowa. Chłopak zakochał się we mnie a ja byłam z jego kolegą. Po miesiącu związek nie przetrwał. Po jakimś czasie postanowiłam dać P początku wcale nic nie czułam do niego, ale w biegiem czasu szaleńczo się zakochałam. Dowiedziałam się, że uczy się w policealnej szkole zaocznie, bo wcześniej pracował, ale miał wypadek w pracy, który spowodował, że chłopak nie może pracować fizycznie. Dostał jakiś zasiłek z zusu który wystarczał na wszystkie nasze wydatki i zachcianki. taki stan rzeczy trwał jakieś 0,5roku. Później Pan P dostał zasiłek dla bezrobotnych i nie pracował bo też wystraczało. Po roku zasiłku, miał jakies oszczedności, jednak niewielkie. Po skończeniu studium zdecydował się na studia zaoczne 1500zł za semsetr. Z oszczędności kasa poszła na oba semestry szkoły. Po 2 semestrze zaczął kurs na kat C którą ufundował urząd pracy, jednak przez cały czas nie mógł podjać pracy. Kurs skonczył się w sierpniu a w październiku zaczynały się studia więc potrzebna była kasa. Więc Pan P postanowił jezdzić ze mną na wyjazdy do pracy. Zarobił 1000zł i miałby juz pieniądze na szkołę, gdyby nie jego matka, która upomniała się o zwrot pożyczki którą kiedyś od niej wziął. Więc załamany zaczął na siłę szukac pracy. jego ojciec znalazł mu ciężka prace fizyczną. A że pan P był przybity do muru,a nie chciał zrezygnować z zaocznych studiów podjął tę pracę. Pierwszy tydzień był dla nas straszny. Wrócił z pracy styrany i nie miał w ogole checi do zycia i ciągle powtarzał, że jest nieszczęśliwy. Jego marzenia o pracy w serwisie komputerowym legły w totalnych gruzach. Mineło 2 miesiące jego pracy. Przez ten czas, rzadko się widywaliśmy, bo po proacy był tak zmęczony że nie miał siły nawet napisać smsa. Nie miałam mu tego za złe. Czasami przyjeżdżałam do niego po pracy bo długo się nie widzieliśmy. Mijające tygodnie zmieniały go coraz bardziej, ale wiedziałam, że mnie kocha. Któregoś dnia przyjechałam o 18 do Niego, bo myślałam, że jest po pracy. Jego jeszcze nie było. Chociaż pojechał na 7 do pracy. Kiedy wszedł do domu ok wyglądał tak nieszczęśliwie, że byłam zszokowana. Jadł, jakby jedzenia przez cały dzień nie widział i miał takie smutne i styrane oczy, że po prostu było mi przykro do granic możliwości. Po 30 minutach wróciłam do domu i obiecałam, że więcej tak nie zrobię i że znajdę mu inną pracę. Umowa była podpisana z góry na pół roku, a on ma taką naturę, że jeśli mu źle to i tak zaciśnie zęby i oleje sytuację. Dwa tygodnie temu napisałam do niego po pracy bo zatęskniłam i powiedział, że mnie kocha, ale wyczuwałam, że coś jest nie w porządku. Powiedział, że nie wie czego chce i nie wie jak bedzie wyglądało dalej jego zycie. W ten czwartek zerwał ze mną, bo powiedział, że nie wie czy potrafi byc w związku. Kocham go i na każdym kroku, nawet po rozstaniu widzę, że tak to usłyszałam. Tak więc napiszcie mi, czy powinnam czekać (chociaż mi ciężko to bardzo chcę żeby wrócił) czy odejść Dziekuje nie rozumiem po co opisałas wszystkie źródła utrzymania twojego P. Co ma to wspólnego z tym czy chcesz być z nim czy nie? Witaj... Mam to samo... facet nie wie czego chce... podobno kocha ale nie wie co dalej bedzie... szczerze mam dość takiej syt bo klocimy sie rozstajemy... i wracamy do siebie znow. Jedyne sensowne rozwiazanie tej syt to moje tłumaczenie ze facet ma jakos zakodowane w glowie ze w kazdej syt musi stanac na wysokosci zadania a jak już cos nie wychodzi to kaplica.... A kasa , zrodła utrzymania sa wazne jesli razem byli i razem sie utrzymywali Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-01-17 23:19 przez AnijahWu. napisałam o jego utrzymaniu bo wiem, że mu ciężko teraz. I jakbym napisała "hej zostawil mnie facet bo nie wie czego chce" to opinia nia byłaby obiektywna moim zdaniem. pogubił się!!! ... ale potrzebuje Cię bardziej niż kiedykolwiek i byc może nawet sam nie zdaje sobie z tego sprawy... Po co założyłaś 2 takie same wątki?! nie wiedziałam do jakiego działu wstawić. a jestem nowa i nie umiem skasować Ma teraz trudną sytuację, powinnaś go wesprzeć Nie powinnaś odchodzić. Dobrze, że napisałaś o jego sytuacji, bo wg. mnie to ona jest powodem zerwania. Chłopak przechodzi załamanie, potrzebuje Cię! Wspieraj go i nie zostawiaj samego z tym wszystkim. ale to jak pisalas ze starczalo na kazde wasze zachcianki jakos do mnie nie przemawia majac tyle kasy co pisalas i nie odlozyc nic? zreszta nie bede was rozliczac z tego na co i jak wydajecie kase ale napisalas to tak ze ja to odczytalam ze Ty na kase lecisz... sorki moze sie myle ale tak to odczytalam skoro jest mu ciezko to niech sie zwolni a tak apropo studiow to dla osob ktore nie moga pracowac sa jakies zwolnienia z czesnego niech popyta zawsze cos moga mu opuscic powodzenia Po co zakładasz II wątek na ten sam temat? Poniekąd Cię rozumiem, mój facet też mnie odtrąca, bo ma problemy, ogólnikowo opisałam to tutaj proszę o pomoc. co do Twojej sprawy, to widzę, że jest ona poważniejsza. Facet przez ciężką sytuację finansową ledwo staje na nogi mimo że bardzo się stara i robi wszystko co może. Czuje się jakby wypompowany, potrzebuje odpoczynku fizycznego jak też psychicznego (ciągle goni za pieniędzmi, które mają zapewnić mu przyszłość i edukację, to naprawdę trudne). Powinnaś być przy nim, niekoniecznie jako kobieta, ale na pewno jako osoba, przy której może się zrelaksować i odpocząć od tego wszystkiego. Związek może być dla niego zbytnim zobowiązaniem, bo nawet jeśli Ty rozumiesz, ze jest mu ciężko, to on i tak czuje się w obowiązku dbać o Ciebie, spotykać się itd itd. Mam nadzieje, ze nie zamieszałam zbytnio. moj tez mnie zostawil tylko ze po 4 miesiacach znajomosci, powiedzial ze nie bedzie potrafil mnie kochac , chociaz ja mu nic nie kazalam hehe, po trzech dniach przylecial z kwiatami mowil ze potrzebowal tego czasu i teraz wie ile dla niego znacze może poczekaj na niego? daj mu czas żeby odpoczął, bo jak wraca z tej pracy to pewnie jedyne o czym myśli to odpoczynek. jeśli Cię kocha tak naprawdę to sam wróci jak już sobie wszystko ułoży nie jestem materialistką. Gdybym byla to ja bym odeszła od niego, a nie on ode mnie. Zalezy mi na nim, a nie na jego pieniadzach!!!! naprawde nie rozmiem jak mozna tak stwierdzić czytając mojego posta. Zaczynam kolejny tydzien bez niego. Odwiedziłam dwa razy wróżkę przez ten czas. Ciągle wychodzi, że wróci do mnie. I zawsze jak łapią mnie wątpliwości jadę do niej. Doszłam do wniosku, że podswiadomosć ludzka jest potęgą. Dlatego w Nią inwestuję. Najchętniej zatrudniłabym tę wróżkę do czasu az sie zejdziemy. Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
. 265 679 172 412 4 306 569 104

facet nie wie czego chce